środa, 7 stycznia 2015

Waga !

Bilans ciała

Prawie każdy prędzej czy później spotyka się z tym problemem.. Mnie dopadło na 30 wiosnę swojego życia. W czasach szkoły średniej czy studiów nie było z tym problemu. Na rowerze spędzałem tyle czasu, że bilansowało się wszystko. Do tego góry, narty, bieganie i Wu-eF.

 Ale jak się zaczęła praca + studia zaoczne problem zaczął się nasilać. I tak stopniowo z roku na rok rosło! Zaczęło się przy 71 kg (mam 181 cm wzrostu), a skończyło 31 maja 2014 na 90,4 kg.


To był ostatni dzwonek! Trafiłem do dietetyka, którego unikałem twierdząc, że sam sobie dam z tym radę! Jednak gdy kolejna dieta CUD nie dała efektu droga była jedna!

własna pizza - najlepsza
Dietetyk! Pierwsze spotkanie to ocena składu masy ciała i sprawdzenie jak się odżywiam wywiad zajął godzinę. Niby nie było tragedii ale ponad 90 kg z powietrza się nie zrobiło.
Wyszło jedno, nie to że źle jem, ale jem zbyt dużo zapychaczy, a ruchu jest za mało! A ulubiona pizza to nadmiar szczęścia. Dostałem jadłospis na pierwsze 2 tygodnie i załamałem się. Na początek cenami jedzenia. Dużo ryb, jeszcze więcej warzyw i owoców. Orzechy, świeże zioła, bakalie i pełne węglowodany!

Wraz z dietą pojawiła się waga kuchenna do odważania. Przez pierwsze dni gotowałem, zmywałem albo robiłem zakupy bo na nic więcej nie było czasu. Wszytko skrupulatnie, dokładnie i bez pośpiechu. Byłem wykończony tym ciągłym pilnowaniem ilości i czasu posiłków. A wyznaczone było, że ma 5-6 posiłków dziennie zależnie od treningu.

8.00 - 0,5l ciepłej wody
8.30 - Śniadanie
11.30 - II Śniadanie
14.30 - Obiad
17.30 - Podwieczorek
20.30 - Kolacja
+ 6  posiłek regeneracyjny po treningu rano lub wieczorem zależnie kiedy był/
Łącznie około 2500 kalorii na dzień

Odstawiając piwo, coca-colę, słodycze i węglowodany proste po pierwszych 2 tygodniach było mnie mnie o prawie 5 kg. Po następnych 2 tygodniach o kolejne 2,5 i tak dale co dwa tygodnie średnio o 2-2,5 kg mniej obywatela.
Cały czas dyscyplina, mało popuszczania cugli choć się zdarzył McDonald's ale to po zawodach jak wypalałem znaczną ilość Kcal. Takie zadośćuczynienie za pot i krew.


Teraz czyli po 7 miesiąca ważę jakieś 75-77 kg bo waga się lekko waha  i utrzymuję ten stan ponad 3 miesiące. Czuje się świetnie, staram się pamiętać o złotych radach, ale nie zawsze się da bo są święta, urodziny czy imieniny cioci. Ale jak tak jest to staram się pamiętać by zjeść 1, góra 2 kawałki tortu choć byłby najlepszy na świecie. A potem troszkę więcej aktywności bo równowaga w przyrodzie być musi.
Staram się trzymać 5 posiłków dziennie o zbliżonych porach, ale to jest najtrudniejsze. Raczej wychodzą 4-5 posiłków, ale staram się! Piję sporo wody bo około 2-3 litrów, w upały to 5 się zdarzało. Zminimalizowałem czerwone mięso do minimum (wędlina ale taka bez E, by rodziny nie dręczyć), ryba 2-3 razy w tygodniu, białe mięso 2-3 razy w tygodniu (indyk, kurczak), warzywa co dziennie po około 300-500g, owoce 200-400g i węglowodany złożone czyli ciemne pieczywo, kasze, brązowy ryż, makaron pełnoziarnisty. Jak mogę do w delegację biorę gotowy posiłek lub szukam w karcie czegoś odpowiedniego. Nie idę na łatwiznę i nie biorę pierwszego lepszego żarcia!

Gotowanie nie jest trudne, czasem trudny jest pomysł!  Ale w dzisiejszych czasach to też nie problem! Są książki, blogi i inne poradniki!
Ja bardzo sobie chwalę "Przepis na sukces" Ewy Chodakowskiej. Tak jak sama autorka może być dla wielu kontrowersyjna w kwestii jej ćwiczeń, tak przepisy są fajne, proste i przystępne. A podana kaloryczność bardzo pomaga w trzymaniu reżimu, żeby nie marnować dodatkowego czasu w tabelkach, aplikacjach czy stronach www, które to zliczą.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz